sobota, 28 kwietnia 2012

Między aglomeracją a metropolią: problemy, propozycje rozwiązań organizacyjnych

źródło: sxc.hu

Zielona Księga dot. Obszarów Metropolitalnych wyróżnia 10 aglomeracji w Polsce: Warszawę, Aglomerację Górnośląską, Kraków, Łódź, Trójmiasto, Poznań, Wrocław, duopol Bydgoszczy z Toruniem, Szczecin oraz Lublin. Jednocześnie przyznaje, że ta lista jest oparta na polskich założeniach, gdyż w innym wypadku lista aglomeracji ograniczałaby się tylko do jednego ośrodka: Warszawy.

Ministerstwo jednak zbyt mocno zaniżyło kryteria dla polskich „aglomeracji”. Nie wiadomo, co w tym gronie robią takie ośrodki jak Bydgoszcz-Toruń, Szczecin, Lublin. Ośrodków tych nie należy zaliczać, póki co, nawet do aglomeracji o znaczeniu regionalnym, a co najwyżej lokalnych. Nie znaczy to, że miasta te nie są na dobrej drodze, aby na miano aglomeracji regionalnej zasłużyć. Ale tak samo na dobrej drodze znajduje się Białystok, Olsztyn, Rzeszów. To nie są jeszcze materiały na metropolie. Nie należy o nich zapominać, ale wciągać je w tę konkretną debatę jest trochę „na siłę” i pod publikę.


Jakie są najważniejsze problemy związane z funkcjonowaniem aglomeracji górnośląskiej?


fontanna Trzech Faunów
w Gliwicach
Zielona Księga MAC zadaje wiele pytań. Pierwszym z nich jest pytanie o najważniejsze problemy związane z funkcjonowaniem obszarów metropolitalnych. W kontekście tego pytania pragnę zauważyć, że aglomeracja górnośląska jest aglomeracją specyficzną, jak na polskie warunki. Składa się na nią kilkanaście miast (14-17, zależnie od koncepcji), w której nie ma wyraźnego jednego lidera. Są trzy „fauny”, Katowice, Sosnowiec i Gliwice, które pociągają za sobą resztę obszaru. Problemem nie jest tu liczba liderów(albo raczej pretendentów do bycia liderem), a ich ambicje, brak międzymiejskiej współpracy i ponadmiejskiej wizji. Każde posunięcie mające na celu rozwój powyżej aglomeracyjnej „średniej” jest kwitowane „mocarstwowymi ambicjami”. To nie rodzi dobrej atmosfery do współpracy, gdy nie pozwala się swojemu sąsiadowi na decydowaniu, w jakim kierunku chce podążać. Nie można też ukrywać, że największym egoizmem  cechują się z tego grona Katowice, przejawiające chęć do koncentrowania u siebie całego potencjału aglomeracji. Z tego powodu starały się zablokować budowę hali widowiskowej „Podium” w Gliwicach, zawzięcie walczą z Bytomiem o, będące w planach, Centrum Nauki, co jakiś czas podejmują próbę „oderwania” WPKiW, o pardon, Parku Śląskiego, od Chorzowa. Katowice chcą grać pierwsze skrzypce w aglomeracji nie będąc do tego przygotowanymi. Nie kreują żadnej śmiałej, ponadmiejskiej, aglomeracyjnej wizji, która wspierałaby rozwój całego obszaru, a nie tylko miasta wojewódzkiego.
Tym sposobem, jeśli nawet miasta aglomeracji zaczynają ze sobą współpracować, to współpraca ta ma dyskusyjne skutki. Najlepszym przykładem jest Komunikacyjny Związek Komunalny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, który jest skrajnie nieudolny i niereformowalny w kwestii komunikacji zbiorowej. Poza tym nie obejmuje całego terenu aglomeracji (Tychy i Jaworzno organizują komunikację zbiorową samodzielnie, z dużo lepszym skutkiem). Wydaje się, że miasta aglomeracji nie potrafią działać wspólnie, co jest o tyle istotne, że samotnie nie są w stanie zdziałać wiele (czego przykładem jest chociażby sromotna porażka Chorzowa w staraniach o goszczenie EURO 2012)

Problemem w konsolidacji aglomeracji są również sami mieszkańcy, dla których wizja „degradacji” ich rodzinnego miasto do jednej z dzielnic metropolii byłoby niezaprzeczalnie utratą prestiżu. Na Górnym Śląsku przywiązanie do swojego miasta jest tak duże, że czasem mieszkańcy nie utożsamiają się z organizmem miejskim, którego formalnie są częścią. Jaskrawym przykładem jest Ruda Śląska, w której mieszkańcy bardziej identyfikują się ze swoją dzielnicą, do niedawna samodzielnym ośrodkiem niż z samym miastem.

Które z zaproponowanych rozwiązań organizacyjnych dla aglomeracji jest najlepsze w górnośląskich warunkach? 


Rozwiązania organizacyjne metropolii proponowane przez
Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji
MAC proponuje 13 rozwiązań dla przyszłych metropolii, w różnym stopniu trudności do wprowadzenia. Pomysłów na funkcjonowanie aglomeracji górnośląskiej było już kilka.

Próbowano luźnego związku miast – tę funkcję miał spełniać Górnośląski Związek Metropolitalny, na szczebel którego miały być przerzucane zadania, których byłby beneficjentem. Jego źródłem finansowania są składki poszczególnych miast- członków, które wspólnie ustalają ich wysokość. Obecnie widać, jak bardzo ta koncepcja jest nieporozumieniem. Składki miast nie pozwalają GZM na finansowanie czegokolwiek prócz (co też jest jedynym realnym zadaniem GZM) własnej promocji. Tu też uwydatnił się zapał włodarzy miast górnośląskich i zagłębiowskich w kurczowym trzymaniu całej władzy dla siebie i kreowanie pozycji „psa ogrodnika” nawet, jeśli przynosi to realne straty dla całej aglomeracji (patrz: utrata 500 mln dotacji UE na budowę spalarni śmieci obsługującej całą aglomerację). Innym mankamentem tego rozwiązania jest możliwość przystąpienia do związku tylko przez miasta na prawach powiatu, co zamyka drogę (a w zasadzie ratuje przed udziałem w katastrofie) takie miasta jak Knurów, Tarnowskie Góry, Radzionków, Czeladź, Mikołów etc. które są taką samą częścią aglomeracji, jak wchodzące w nią miast na prawach powiatu.

Najmocniej lansowanym przez PO rozwiązaniem było utworzenie „powiatu metropolitalnego”, o którym niewiele było wiadomo, prócz tego, że miał zrzeszać wszystkie miasta aglomeracji, funkcjonować podobnie jak miasta na prawach powiatu. Był to element obietnicy złożonej przez śląskich kandydatów na parlamentarzystów, że w momencie sformułowania rządu przez PO po wyborach parlamentarnych, w ciągu 100 dni zostanie uchwalona ustawa metropolitalna (co oczywiście się nie udało).
Swoje pomysły na aglomeracje mieli też: były wojewoda śląski, Tomasz Pietrzykowski (gdzie aglomeracja miała być obowiązkowym związkiem miast) czy prezydent Sosnowca, Kazimierz Górski (metropolia jako subwojewództwo)

Jaki byłby mój przepis na metropolię górnośląską?


Pozwolę sobie dorzucić do tej karuzeli propozycji kolejną. Niełatwą, tak samo, jak sama aglomeracja nie jest łatwa. Mianowicie, podzieliłbym aglomerację na trzy submetropolie (konsolidacja na drugim szczeblu terytorialnym jako „powiaty metropolitalne”), zrzeszone w związku metropolitalnym (którego celem byłaby współpraca pomiędzy submetropoliami i ich reprezentowanie na zewnątrz). Dlaczego tak? Myślę, że takie rozwiązanie zmniejszyłoby zagrożenie utraty prestiżu czy kurczowego „trzymania się stołka” miejscowych włodarzy, ponieważ powstałe byty nie byłyby na tyle duże, aby „rozmyć” specyfikę poszczególnych ośrodków. Natomiast (miejmy nadzieję) owocna współpraca w ramach „powiatu metropolitalnego” byłaby dobrą podstawą w przyszłości do połączenia submetropolii w jedną całość (łączenie trzech spójnych obszarów będzie  łatwiejsze niż 14-17). Związek metropolitalny koordynowałby działania submetropolii i wspierał by je w przypadkach starania się o ważnego inwestora czy organizację zawodów na szczeblu międzynarodowym.

Dlaczego aglomeracja górnośląska potrzebuje rozwiązania dopasowanego specjalnie dla niej?


Aglomeracja górnośląska potrzebuje specjalnego traktowania w kwestii ustaw metropolitalnych. Nie dlatego, że jest wspaniała, jest na terenie Śląska i Zagłębii itp. Wymaga specjalnego traktowania dlatego, że w przyszłości na podobnych zasadach będzie trzeba uregulować mega-metropolie dualne, z dwoma (a może i więcej) silnymi graczami, dla których model monocentryczny będzie kompletnie nieadekwatny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz